Dalszy ciąg ze znakiem zapytania
Jesteśmy świeżo po wizycie u Burmistrza w sprawie wody i kanalizacji i miny nam nieco zrzedły. Uliczka przy której się budujemy to w sumie sześć budów i niby każdemy przy pozwoleniu na budowę obiecano wodę i kanalizację, ale nie określono ściśle kiedy. I okazało się, że będzie i owszem, ale na przyszłą wiosnę. A to by znaczyło, że prace nalezy przystopować. Mieliśmy w planie wprowadzić się na Gwiazdkę, a tu kiszka. Być może uda się chociaz w tym roku pociągnąć samą wodę, ale to jak nam powiedziano rozbijanie inwestycji. Bo projekt już w gminie jest. I nawet nie można ciągnąć na własny koszt. Aaa i nie wolno nam zamieszkać, aż woda i kanalizacja będą podłączone. Podobno cud by się musiał zdarzyć, żeby się pieniążki na to znalazły. Na końcu drogi musi być przepompownia i to taki duży koszt. Ehhh.
Myslałam, że zaprzeczymy stwierdzeniu o zawsze spóźnionych terminach budowlanych, ale raczej je potwierdzimy. Pół roku w plecy. Już nawet nie najgorsze to czekanie, ale fakt, że kasa do banku leci, a my wciąż na starych śmieciach.
No nic. Ponarzekałam sobie i sport narodowy pouprawiałam. Teraz do roboty.
Tak poza tym czekamy na wyceny okien z kilku firm. Tylko już teraz to się chyba nie spieszy.